piątek, 4 stycznia 2013

Rozdział 1.



Niepewnie rozglądałam się wokół siebie. Nie czułam się pewnie, ale to wcale nie przez nowe otoczenie. Nienawidziłam ubierać się w spódniczkę, buty na szpilce i ładną białą koszulę. Byłam kibicem, którzy się tak nie ubierają. Zawsze wolałam luźne rzeczy. A teraz czuję się jak strach na wróble i nawet nie mam pojęcia, gdzie jest moja klasa. Wzięłam głęboki oddech, gdy dyrektor wreszcie zakończył swoje przemówienie i zaczął mówić jaka klasa ma iść do danego pomieszczenia. Sala numer 23. Tylko pytanie gdzie ona jest? Gdy prawie wszyscy weszli do szkoły i ja to uczyniłam.  Nagle ktoś na mnie wpadł.
-Przepraszam, śpieszę się.-zawołał i mnie wyminął. Jednak po chwili się odwrócił.-Jesteś nowa?
-Eee.. tak.-mruknęłam.- Nie wiesz, gdzie jest klasa 23?
-Pewnie, że wiem.-odparł.- Chodź, będę miał dobrą wymówkę, że się spóźniłem.
-Nie rozumiem.-oznajmiłam i ruszyłam za nim.
-Zawsze się spóźniam. Jak widzisz dziś jest podobnie.-zaśmiał się. – Pan Majewski ma już tego dość. A dziś przynajmniej powiem, że spotkałem Ciebie i przyprowadziłem Cię, żebyś nie musiała szukać klasy.  Jesteś nowa?
-Już o to pytałeś.
-Och.. chodziło mi o to, czy będziesz w klasie pana Majewskiego.
-Jeśli nie pomyliłam numerów sali, to tak. Powinnam się bać?
-Nie, jeśli się nie spóźniasz.-oznajmił i otworzył mi drzwi od klasy. Niepewnie weszłam do środka.
-Panna Matyjasik?- zapytał. Pokiwałam głową.-Karol, znów?
-Przyprowadzałem koleżankę.-0znajmił.
-Usiądźcie.
Ujrzałam tylko jedną wolną ławkę, więc tam się skierowałam. Przeraziło mnie to, że w klasie były tylko dwie dziewczyny. No to sobie ładną klasę wybrałam, naprawdę. Obok mnie usiadł Karol. Nasz wychowawca podał nam plan na najbliższy tydzień nie chcąc przedłużać. Opuściłam pomieszczenie jako ostatnia, bo chciał się mnie o coś zapytać. O dziwo przed drzwiami czekał Karol.
-Masz jakieś plany?- zapytał.
-Do mnie mówisz?
-Tak, do Ciebie.-zaśmiał się.-W ogóle to przepraszam, nie przedstawiłem się. Karol Linetty.
-Liliana Matyjasik.- odparłam i uścisnęłam jego rękę.
-Śląsk?- zapytał zaskoczony widząc tatuaż na mojej ręce, który przedstawiał herb WKS’u.
-Szlak.-jęknęłam.- Nie bij, proszę.
Roześmiał się serdecznie, a ja niewiele z tego rozumiałam i przyglądałam mu się badawczo.
-Ładny.-stwierdził.- Kup sobie jakąś ładną bransoletkę, co to zakryję. Ja będę łaskawy, ale nie wiadomo, jak inni.
-Umiem się bić.-odparłam twardo.-Ale z tą bransoletką to nie głupi pomysł.
-To jak z tymi planami? Masz jakieś?
-Nie, ale i nie znam Poznania. Potrafię tylko tramwajem dojechać do mojego mieszkania, które jest o zgrozo niedaleko stadionu.-skrzywiłam się, co go rozśmieszyło ponownie.
-Chcesz, to mogę Ci pokazać parę miejsc.-odparł.- Idziemy się nacieszyć ostatnimi godzinami przed nauką?
Pokiwałam głową. I tak nie miałam nic ciekawszego do robienia. Wolałam nie siedzieć w domu z Matyldą i Marleną. A Karol jak na Poznaniaka nie wyglądał na złego. I całkiem miło mi się z nim rozmawiało.
-To gdzie idziemy?
-Stary Browar, centrum spotkań w Poznaniu. A później Stary Rynek.-odparł.- Ale najpierw trzeba Ci kupić ładną bransoletkę.
-Tylko nie Stary Browar.-jęknęłam.- Spędziłam tam wczoraj pół dnia.
-Spokojnie, teraz to będzie tylko pół godziny.-zaśmiał się.- Nie chcę, żeby ktoś Cię zaatakował.
-Dam sobie radę, nie martw się o mnie, ledwie się znamy.
-Muszę się o Ciebie martwić.-objął mnie ramieniem ze śmiechem.-Dasz radę iść w tych szpilkach?
-Nie.-warknęłam zabierając jego rękę. Ściągnęłam torebkę i wyjęłam z niej baleriny. Siadłam na pobliskiej ławce i zmieniłam buty.
-Faktycznie, w damskiej torebce znajdzie się wszystko.
-Jeszcze jakiś komentarz, czy możemy już iść?
-Nie złość się na mnie.-zawołał.
W ciszy skierowaliśmy się na przystanek tramwajowy. Mieliśmy szczęście, akurat przyjechał nasz tramwaj, przynajmniej tak mówił Karol. Mój pierwszy kolega z klasy miał rację, w Browarze spędziliśmy niespełna 30 minut. Dość szybko zdecydowałam się na bransoletkę, która zakryła mój mały kawałek Wrocławia, który zawsze mam przy sobie.
-Teraz już nie będę się o Ciebie martwił tak bardzo.-stwierdził.- Kierunek Stary Rynek?
Wzruszyłam ramionami. Chłopak naprawdę mnie zadziwiał. Poznał mnie parę godzin wcześniej, a spędzał ze mną czas i się o mnie martwił. Nawet we Wrocławiu nie miałam takich kumpli. 

~~~~

-Gdzie byłaś tak długo?- zawołała Małgorzata, gdy wróciłam do domu.-Czekam z dziewczynkami na obiad i czekam.
-Zgubiłam się.-warknęłam oczywiście kłamiąc.-Ale Ciebie to gówno obchodzi. Zadzwońcie sobie po pizzę, gdzieś tu jest ulotka.
Rzuciłam na stół wszystkie ulotki, jakie dostałam w drodze na Stary Rynek i pobiegłam do swojego pokoju.  Chwyciłam swój plecak i schowałam do niego książki i zeszyty na kolejny dzień. Lekcji miało być aż 8, w tym dwa wfy. Ciekawe, czy będziemy miały łączone z kimś, czy z chłopakami.  Włączyłam komputer i sprawdziłam stronę Śląska, przeczytałam ostatnie wiadomości i zalogowałam się na facebook’a. Miałam już parę zaproszeń od osób z nowej klasy, chociaż nie zamieniłam z nimi nawet słowa. Gdy zaakceptowałam jedno z nich od razu zostałam dodana do grupy klasy.  Sprawdziłam jeszcze parę stron i wyłączyłam sprzęt. Położyłam się na łóżku i wpatrywałam w duże zdjęcie śląskiego stadionu, jakie przykleiłam do sufitu. Już brakowało mi tego miejsca. Tylko tam czułam się naprawdę szczęśliwa.

~~~~

Usiadłam pod ścianą i włożyłam słuchawki do uszu odpalając piosenkę ‘Legion Szczęśliwa – Ten klub’. Słuchając piosenki przypominałam sobie wszystkie mecze, jakie widziałam na stadionie. Jak cieszyłam się z tatą, gdy byliśmy tam razem, a później gdy byłam tam sama.
-Czego słuchasz?- usłyszałam, gdy ktoś zabrał mi jedną słuchawkę.-Tylko nie włączaj tego na głośnik.
-Karol, ile masz dziś lekcji?- zapytał się go jakiś chłopak.
-Osiem.
Chłopak odszedł, a Karol nadal słuchał ze mną piosenki o Śląsku krzywiąc się przy tym niesamowicie.  Chwilę później usłyszałam dzwonek, więc wyłączyłam piosenkę, a słuchawki schowałam do torby. Usiadłam na tym samym miejscu, a obok mnie Karol.
-Jak zauważyliście dołączyła do tej klasy nowa uczennica.
-Nie dało się tego zauważyć.-skomentował jeden z chłopaków siedzący w pierwszej ławce.
-Może opowiesz coś o sobie.
-Nazywam się Liliana Matyjasik .-odparłam. –Taka wypowiedź na pewno was nie satysfakcjonuje, jednak nie lubię mówić o sobie.
-Jesteś z Wrocławia?- znów odezwał się ten sam chłopak.
-Tak. Ja nie widzę w tym problemu, a jeśli ty tak, to już nie moja sprawa.-oznajmiłam- W sumie nie mam nic do powiedzenia więcej na swój temat.
Westchnęłam.  Karol się znów śmiał, a ja wyciągnęłam z plecaka zeszyt i piórnik. Jak to każda pierwsza lekcja rozpoczęła się tym samym, czyli tematem organizacyjnym i mówieniem o maturze, która nas czeka.

~~~

-Kamila, jak my mamy w ogóle wf?- zapytałam dziewczynę.
-Wybierałaś sport, który lubisz i z którym miałaś do czynienia,  prawda?- zapytała. Potwierdziłam to.-Więc wf są tak poukładane , by każdy trenował to, co chce. Ja i Lena gramy w siatkówkę, a ty?
-W piłkę nożną.-odparłam niepewnie. Zaczynałam się obawiać najgorszego.
-Powodzenia, grasz z chłopakami.-stwierdziła.
-Serio?- jęknęłam. W poprzedniej szkole miałam żeńską drużynę, a gra z facetami była tylko na sparingach.
-Serio, serio.-zaśmiała się z mojej miny.- Nie martw się,  oni nie są straszni.
-Nie, wcale.-jęknęłam wyciągając ciuchy na przebranie z torby. Gdy byłam już gotowa czekałam na dziewczyny.
-Musisz ściągnąć bransoletkę.-oznajmiła Lena.
-Chyba że chcesz dostać na starcie jedynkę za nieodpowiedni strój.
Skrzywiłam się ściągając wspomnianą rzecz. Trzeba będzie wymyślić coś innego na lekcje wfu, aby nie było widać tego tatuażu. Razem z koleżankami z klasy skierowałam się na salę, podczas gdy dziewczyny z równoległej klasy jeszcze się przebierały.
-Dlaczego przeprowadziłaś się do Poznania?- zapytała Lena, gdy usiadłyśmy na ławce.
-Moja macocha przeniosła firmę do Poznania.-wyjaśniłam.- Nie miałam innego wyjścia.
-Rozumiem.-pokiwała głową.-I jak Ci się tu podoba?
-Jestem tu niespełna tydzień, więc trudno mi oceniać, na razie wolę mój Wrocław. Mam 11 miesięcy, żeby się przekonać o tym, które miasto jest lepsze, a później i tak wracam do Wrocławia.-powiedziałam.  Podszedł do nas jeden z nauczycieli.
-Liliana Matyjasik? -zapytał.
-Tak, to ja.
-Jesteś pierwszą dziewczyną w ostatnich latach, która wybrała piłkę nożną, dlatego….
-… gram z chłopakami.-dokończyłam.- Lena i Kamila zdążyły mnie uświadomić.
-Dokładnie. Jeśli jednak chcesz zmienić…
-Nie, nie chcę grać w nic innego.-odparłam twardo.-Dam sobie radę.
-Dobrze. W takim razie chodź.
Wstałam i ruszyłam za nauczycielem nadal zasłaniając nadgarstek. Jestem w mieście wroga, powinnam tych ludzi traktować jak wrogów, jednak nie chcę być sama. Samotność to ostatnie, o czym marzę.
_________

Mam od wczoraj dobry humor, więc myślę, że mogę dodać tu pierwszy rozdział.

Miło zaczął się ten rok, naprawdę miło ;)

1 komentarz:

  1. ohohoho, Karol jaki pomocny. i jaki tolerancyjny, no no! nie spodziewałabym się tego po nim. ba, takiego początku Liliany (swoją drogą, piękne imię) w jej nowej szkole się nie spodziewałam. jestem ciekawa, jak chłopcy zarewagują na jej tatuaż i jak będzie im się układała współpraca na boisku :) /poznanska-siesta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń