środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 2.



Stałam przed sporą grupą chłopaków z mojej klasy i jeszcze paroma innymi. Wstyd przyznać, ale nawet imion tych swoich nie znałam, poza Karolem. Uśmiechnęłam się szeroko i słuchałam jak nauczyciel tłumaczy im, że gram z nimi. Niektórzy nie mieli ciekawych min. A ja nadal trzymałam ten nadgarstek.
-…. na początek 10 okrążeń na połowie boiska.-usłyszałam samą końcówkę. Poczekałam, aż większość z nich już będzie biegła i ruszyłam na samym końcu. Byłam lekko spięta.
-Na to też coś wymyślimy.-zaśmiał się Karol.-Kama Cię uprzedziła?
-Że lepiej ściągnąć bransoletkę?- zapytałam.  Potwierdził.-Tak, uprzedziła.
-Może nie zauważą.- chyba chciał mnie pocieszyć.-To tylko…
-Zamilcz.-warknęłam.
-Spokojnie.-zaśmiał się.
Przyśpieszyłam. Był miły, ale ciągle się śmiał, a ja nie wiedziałam już powoli z czego. Pokręciłam głową. Biegłam właśnie koło jakiegoś blondyna, który badawczo mi się przyglądał.
-Dlaczego wybrałaś piłkę nożną?- zapytał jakby od niechcenia.
-Bo jest częścią mojego życia.-uśmiechnęłam się.- I nawet nie miałam pojęcia, że u was brak żeńskiego zespołu.
Nie odezwał się, a ja czułam się jak intruz. Przez myśl nawet przeszła mi zmiana na koszykówkę. Pokręciłam jednak głową i biegałam dalej. Po skończeniu wykonaniu jednego zadania nauczyciel kazał nam położyć się przed linią. Po kolei połowa osób ćwiczących miało wykonywać ćwiczenie do końca sali i z powrotem. Zajęło nam to jakieś 5 minut.
-Lila na jakiej grasz pozycji?- zapytał jeden z chłopaków. –O ile umiesz grać.
-Konrad wyluzuj.-powiedział Karol.-Lila?
-Pomoc, albo atak.-szepnęłam cicho.-Ale to było w poprzedniej szkole, jak grałam z dziewczynami.
-Lila gra z nami.-oznajmił Karol. Objął mnie ramieniem i przeszliśmy do reszty naszej drużyny.-Nie bój się mała.
Pokręciłam z politowaniem głową i ogarnęłam twarz i ubiór mojej drużyny, żeby przypadkiem nie podać do kogoś z przeciwnej drużyny. Przez parę pierwszych akcji piłka nie znalazła się przed moimi nogami ani razu. Biegałam więc z jednej połowy na drugą, wciąż mając czystą pozycję. Wreszcie podał mi Karol, a ja minęłam jednego chłopaka. Pozostali dwaj, których miałam przed sobą próbowali zainterweniować, ale nie udało mi się. Przymierzyłam się do strzału i trafiłam w okienko. Odwróciłam się i wróciłam na pozycję nie patrząc na ich zdziwione miny. Od tej chwili osoby grające ze mną zaczęły mi podawać. Wygraliśmy 10:7.  Przed nami jeszcze jeden mecz, ale to po krótkiej przerwie. Razem z Leną i Kamilą, które właśnie skończyły grać swój mecz ruszyłam do szatni.
-Niezła jesteś.-stwierdziła Lena.-Widziałam twoją pierwszą akcję.
-Dzięki.
Wyciągnęłam z torby butelkę wody i powoli wypiłam połowę zawartości. Dziewczyny, z którymi grała Lena i Kamila patrzyły na mnie z zaciekawieniem. Tatuaż? Oby nie. Schowałam pośpiesznie wodę i opuściłam szatnię. Usiadłam na tej samej ławce, co wcześniej i czekałam na rozpoczęcie drugiej lekcji.
-Przepraszam.-usłyszałam nad sobą.- Myślałem, że… ach, no…. Piłka nożna jednak nie jest tylko dla facetów, cieszę się, że będziesz z nami grała.
-Miło to słyszeć.. Konrad, tak?- zapytałam.
-Tak.  Gdzie się nauczyłaś tak grać?
-Trochę z kumplami na osiedlu, trochę w poprzedniej szkole.-odpowiedziałam.
-Mam nadzieję, że nie jesteś na mnie bardzo zła?
-Nie, chyba nie. Tylko nie oceniaj już ludzi nie wiedząc, jacy są.-poprosiłam.- A ty? Grasz gdzieś?
-Troszkę w Warcie Poznań i tu w szkole.-odparł.
-Warta? Eeeee?
-Pierwszoligowy klub.-odparł.- W ekstraklasie jest…
-Lech Poznań.-wypowiedziałam tą nazwę lekko się krzywiąc.
-Dokładnie.-zaśmiał się. Na salę weszli pozostali, więc wstałam z ławki.

                                                                                               ~~~~                                            

-Jedziesz do domu?- zapytał Karol, który stał pod drzwiami Sali.
-Tak.  
-To jadę w tym samym kierunku, skoro mieszkasz obok stadionu.
Nie pytałam o to, czy mieszka w okolicy, czy może chce kogoś odwiedzić. Skierowałam się razem z nim w stronę przystanku tramwajowego. Teraz mieliśmy zobaczyć się dopiero w poniedziałek.
-A dasz mi swój numer?- zapytał.- Jak masz jutro wolne popołudnie, to je Ci zajmę.
-Wielkich planów nie miałam. Chciałam trochę poznać Poznań.- oznajmiłam.-Daj telefon, to Ci wpiszę ten numer.
Podał mi komórkę, a ja wpisałam tam ciąg cyfr. Podjechał nasz tramwaj, więc wsiedliśmy do środka. Żadne z nas nie skasowało biletu, co od razu skierowało do nas kanara, który był w środku. Wyciągnęłam swój bilet miesięczny, mój towarzysz zrobił to samo. Kanar był niepocieszony i poszedł dalej.  Karol pożegnał się ze mną całusem w policzek na przystanku przy stadionie, a ja pojechałam o jeden dalej.
W domu siedziały już bliźniaczki. Zajadały się obiadem, zapewne kupionym w jakiejś knajpie. Skierowałam się do kuchni, rzucają torbę pod ścianę. Nie miałam wyboru, musiałam ugotować sobie obiad.

~~~~

Obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Mogłam się domyślić, że to Małgorzata dzwoni po to, abym zrobiła jej śniadanie. W zza dużej koszulce z herbem WKS’u skierowałam swoje kroki do kuchni, by zrobić piekielnej królowej jej ulubione naleśniki, która jadła co sobotę. Wiele razy powstrzymywałam się od tego, aby jej coś do nich dosypać. Wolałam przeżyć, bo ona od razu wiedziałaby, że coś jest  nie tak.  Kiedy jej królewskie śniadanie znalazło się  na talerzu przed nią poszłam zrobić sobie kanapki.  Przyrządzenie sobie czegoś innego spotkało by się z głupim komentarzem tej ropuchy.
-Masz.-podała mi kawałek jakiegoś plastiku.-Karta Kibica Lecha Poznań, jak i twoja karta płatnicza. Co miesiąc będę Ci wpłacała 500 zł na twoje wydatki.  No i w niedzielę idziesz ze mną i dziewczynkami na mecz.
-Słucham?!?-prawie wyplułam na nią wszystko, co miałam w ustach.-Mam iść na mecz tego zasranego Lecha? Chyba ocipiałaś!
-Nie tym tonem.- warknęła.-Ty nie masz , ty musisz.
-Nie pójdę na mecz Lecha.- oznajmiłam.-Przecież jestem ze Śląska!  Mam na meczu krzyczeć  pod adresem tych z Poznania same…
-Nawet o tym nie myśl moja panno. Jutro o 17 widzę Cię gotową w salonie, ubierz się w coś białego, lub niebieskiego. Ewentualnie mogę Ci dać szalik, dostałam trzy od znajomego dla was. Obiecałam mu, że będę z waszą trójką.
-Dzięki.-mruknęłam.- Ale ja NIGDZIE NIE IDĘ!
-Liliano Matyjasik!- zawołała.- Jestem teraz twoją matką, więc musisz mnie słuchać. Idziesz z nami na ten mecz i nie chcę słyszeć na ten temat ani słowa.
-Nie jesteś moją matką ! NIENAWIDZĘ CIĘ!- krzyknęłam i pobiegłam do swojego pokoju. Dlaczego Bóg mnie tak skarał i postawił na drodze mojego taty taką ropuchę?
Rzuciłam się na łóżko, a parę minut później rozdzwonił się mój telefon. Byłam przekonana, że to ta wstrętna kobieta i nie odebrałam. Jednak po chwili komórka dała o sobie znać, więc zła wstałam i zabrałam komórkę z szafki. Widząc numer Karola trochę złagodniałam.
-Cześć. Przepraszam, że nie odebrałam, ale…
-Nie ważne. To chcesz poznać Poznań?- zapytał.
-W sumie miałam zaraz wyjść na cały dzień.-odparłam.- Jak chcesz, to możesz mi potowarzyszyć.
-Pewnie. Gdzie się spotkamy? -zapytał.
-Stary Browar?- zaproponowałam.
-Pewnie. O której?
-Jest po 11. Może o 13?
-Jasne. Główne wejście?
-Tak. Do zobaczenia.
-Pa.
Rozłączyłam się i skierowałam w stronę szafy. Musiałam wybrać coś bez śląskiego akcentu. Zajęło mi to parę minut, jednak dałam sobie radę. Poszłam wziąć szybki prysznic i się przebrać.
-Wychodzę, będę wieczorem!- zawołałam, gdy otwierałam drzwi od mieszkania.
-Dokąd?
-Poznać miasto.-odkrzyknęłam i trzasnęłam drzwiami.
Była 12:23, więc miałam jeszcze sporo czasu, aby dotrzeć na umówione miejsce, a przynajmniej tak mi się wydawało. Znów miałam szczęście, mój tramwaj przyjechał minutę po moim przyjściu na przystanek.

~~~~



Stałam przed Starym Browarem i czekałam na mojego towarzysza. Ujrzałam go w oddali, więc skierowałam się w jego stronę. Przytulił mnie na powitanie i ucałował mój policzek. Uśmiechnęłam się  tylko.
-Gdzie idziemy?- zapytałam.
-Najpierw załatwić coś na twój tatuaż, aby nie było go widać.- oznajmił.-Twoje nerwowe trzymanie nadgarstka następnym razem może sprawić, że ktoś się domyśli, że coś jest nie tak.
Zgodziłam się.  Karol razem ze mną skierował się do sklepu sportowego, gdzie kupiłam frotkę na nadgarstek i problem miałam z głowy.
-Byłaś już nad Wartą?
-Nie, jeszcze nie.
-No to już mamy kolejny punkt naszego zwiedzania.-stwierdził.- To zupełnie inne miejsce, niż centrum Poznania. Niezależnie od tego, gdzie będziesz nad Wartą, poczujesz się, jakby to nie był Poznań. Woda, trawa, drzewa. Miejsce, gdzie przestajesz myśleć o tym, że otaczają cię setki budynków i tysiące ludzi.
-Zobaczymy, co ja pomyślę, gdy tam będę.-uśmiechnęłam się.
-Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Bo chcę Cię przekonać do Poznania.
-Jak Ci się to uda, to będziesz mistrzem.-roześmiałam się.
-Zobaczysz, że mi się uda.
-Nie bądź taki pewny siebie.-mruknęłam.
-Wrocławianko są też inne piękne miasta, poza Wrocławiem.
-Nie ma mnie tam od jakiegoś tygodnia, a ja tak tęsknię.-westchnęłam patrząc przed siebie.-Dodatkowo moja macocha chce iść jutro na mecz tego waszego Lecha. I ja mam iść. Rozumiesz? Ja, kibić Śląska Wrocław. Jak ja się później pokaże w moim Gnieździe? Przecież oni mnie tam pobiją bardziej, niż kibice tego Lecha, gdy zobaczą mój tatuaż.
Chłopak znów się śmiał ze mnie. Fuknęłam obrażona i ruszyłam przed siebie, jednak on mnie dogonił.
-Ślicznie wyglądasz, jak się złościsz.-szepnął mi do ucha, gdy obejmował mnie w pasie.
-Cały czas się ze mnie śmiejesz.- mruknęłam.-To nie jest miłe.
-Przepraszam, ale to silniejsze ode mnie. Idziemy?
-Idziemy. Ale spróbuj się ze mnie zaśmiać, to nierącze za siebie.
Ruszyliśmy ponownie dalej dopiero, gdy mnie puścił. Znam go dopiero dwa dni, a czuję się przy nim, jakbym znała go od zawsze.
~~~

-Dzięki za miło spędzony dzień.-szepnęłam gdy żegnaliśmy się. On jechał w zupełnie innym kierunku, niż ja.
-Nie ma za co. Muszę pokazać takiej małej wrocławiance, że Poznań to też piękne miasto.-stwierdził. Zdzieliłam mu przez głowę, na co się zaśmiał.
-Wrocław zawsze będzie dla mnie najpiękniejszym miastem na całym świecie.-odparłam dumnie. Ujrzałam mój tramwaj.-Do zobaczenia w szkole.
-Napisz, jak dojedziesz.-zawołał, gdy wsiadałam do pojazdu. Zajęłam jedno z wolnych miejsc.  Gdy wróciłam do domu Małgorzata siedziała w salonie z tym swoim fagasem. Mruknęłam tylko, że wróciłam i skierowałam się do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamę i wysłałam Karolowi wiadomość, że dotarłam szczęśliwie do domu. Usnęłam prawie natychmiast, gdy przyłożyłam głowę do poduszki.



~~~~

 Ubrana w moją niezawodną piżamę zeszłam na dół do kuchni. Pech był w tym miejscu, że był tam facet  ropuchy. Wyciągnęłam z lodówki sok pomarańczowy, zabrałam jabłko i wróciłam do swojego pokoju. Po drodze jednak spotkałam Małgorzatę, która poinformowała mnie, że mam nie próbować uciekać z domu, bo muszę z nimi iść.  Odkręciłam sok i wypiłam ponad połowę, a następnie zabrałam się za jedzenie jabłka. Włączyłam komputer, aby sprawdzić, z kim gra Lech. Lechia Gdańsk, dzięki Ci boże!  Będę uratowana w moim gnieździe! Kibice Lechii i Śląska się lubią. Powiem najwyżej, że poszłam kibicować gdańszczanom.  Gdy włączyłam komunikator zwany GG od razu napisał do mnie Arek, przyjaciel ze szkolnej ławki. Pytał, czy nie mam problemu z poznańskimi kibicami.  Zaprzeczyłam i zapytałam co we Wrocławiu. Zapraszał mnie na mecz Śląska. Bardzo chciałam przyjąć zaproszenie, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że mogę mieć problem z namówieniem Małgorzaty na dwudniowy wyjazd do Wrocławia. Napisałam, że postaram się, ale nie mogę obiecać. Nie wspominałam nic o tym, że idę dziś na mecz Lecha z Lechią. Pożegnałam się, gdy do pokoju weszły bliźniaczki oznajmiając, że mam zejść na obiad. Była już 15, za dwie godziny na mecz… Czy ja to przeżyję?


1 komentarz:

  1. och Karolu, Karolu, coś ty taki koleżeński jest dla Liliany, co? ;) poza tym nurtuje mnie jeszcze jedno. nie wiem, czy dobrze myślę, jak nie, to mnie popraw, ale... Liliana nie ma pojęcia, że Karol jest piłkarzem Lecha, right? przynajmniej nie wydaje mi się, aby ona to wiedziała. jestem więc ciekawa, jak zareaguje, gdy się o tym dowie. czyżby miało to się stać właśnie na meczu z Lechią? ;)

    wiem, wiem, wiem, niepotrzebne domysły snuję i to publicznie, przepraszam. dodam więc, że mi się podoba i że czekam na więcej. pozdrowienia! ;) /poznanska-siesta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń