środa, 16 stycznia 2013

Rozdział 3.




Siedzę na stadionie wroga, w sektorze dla Vipów.  Nie ma chyba nic gorszego. Wchodząc na stadion włożyłam słuchawki do uszu i oddałam się muzyce, starając się nie myśleć o tym, co dzieję się wokół.  Nie zwróciłam uwagi na to, kto gra w drużynie z Poznania. Przyjrzałam się tylko paru piłkarzom Lechii, a później po prostu nie patrzyłam na to, co się dzieję. Matylda i Marlena cieszyły się z każdej akcji, robiąc wszystko, by przypodobać się facetowi, z którym jest Małgorzata. Tak naprawdę żadna z nich nie miała pojęcia o piłce nożnej. Gdy chodziłam na mecze z tatą one nie chciały o tym słyszeć, a nam to było na rękę, chociaż z grzeczności mój tata pytał za każdym razem, czy na pewno nie chcą iść z nami.  Kiedy mój tata zmarł chciałam nawet przestać chodzić na mecze. Zajmowanie tego samego miejsca było dla mnie trudne, gdy obok zamiast mojego taty był chłopak w moim wieku. Jednak Śląsk Wrocław był dla mnie równie ważny. Z czasem stwierdziłam, że będę robiła to dla taty. Dla niego nie opuszczałam żadnego meczu. Jego już nie było, ale była piłka nożna. Ona utrzymywała mnie przy życiu.
-Lila, ciesz się!- fuknęła Matylda wyrywając słuchawki z moich uszu.-Karol Linetty strzelił gola.
Zamarłam słysząc to imię i nazwisko. To nie możliwe.. To na pewno nie jest prawda! Po raz pierwszy spojrzałam na piłkarzy poznańskiej drużyny. Numer 23 – Linetty cieszył się. Był do mnie tyłem, jednak gdy odwrócił się nie mogłam uwierzyć w to, że to chłopak z mojej klasy. Dlatego śmiał się za każdym razem, gdy wspominałam o nienawiści do Lecha, bo jestem za Śląska.
-Dupek.-mruknęłam pakując znów słuchawki do uszu.
-Co?- warknęła Małgorzata.
-Wybacz, jestem za Lechią.-uśmiechnęłam się niewinnie. A przynajmniej próbowałam.-Lechia, Wisła i Śląsk Wrocław.
Fuknęła coś jeszcze w moim kierunku, jednak nie słuchałam tego. Byłam zła na Karola. Jak on mógł? Ufałam mu. Był pierwszą osobą, którą polubiłam z tego pieprzonego Poznania. A on okazał się piłkarzem Lecha! Dlaczego mi nie powiedział? Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jestem ze Śląska, że nie chcę znać Poznaniaków! Nigdy więcej nie zaufam żadnemu poznaniakowi! I muszę się nauczyć imion i nazwisk tych piłkarzy. I zapamiętać, jak wyglądają, żeby w razie spotkania ich na mieście móc powiedzieć parę słów, których nie chcą usłyszeć! Na zawsze Śląsk Wrocław!

~~~~

-Idziemy poznać piłkarzy.-zapiszczała Marlena.-Niestety ty też.          
Pokręciłam głową. Nie miałam na to najmniejszej ochoty, ale nie protestowałam. Szłam za nimi ze spuszczoną głową. Naciągnęłam kaptur. Miałam tylko nadzieję, że nie chcą poznać Karola, bo najchętniej rozszarpałabym tego człowieka.
-Bartek…- usłyszałam, jak facet ropuchy woła jakiegoś piłkarza. Ucieszyłam się, że nie woła Linettego.-… Karol, chodźcie, ktoś chce was poznać.
To się długo nie pocieszyłam.  Stałam z boku, gdy on je przedstawiał piłkarzom.  Oprócz tych dwóch byli jeszcze pozostali.
-Lila, ściągnij ten kaptur.-mruknęła do mnie Małgorzata. Nie zrobiłam tego. Zdenerwowana ściągnęła mi go sama i pociągnęła w swoją stronę. Takim sposobem stanęłam naprzeciwko grupki chłopaków.- A to jest Lila.
-Dla Ciebie Liliana.-warknęłam i wyrwałam się jej.-Nie tykaj mnie.
Odwróciłam się  i pobiegłam przed siebie. Byłam wściekła, nie obchodziło mnie to, że Małgorzata znów będzie na mnie zła, że będę jej usługiwać.
-Lila zaczekaj!- usłyszałam.-Lila, no!
Dogonił mnie . Objął w pasie jak dzień wcześniej i odwrócił w swoją stronę. Chciał, żebym na niego spojrzała, ale ja nie zamierzałam. 
-Przepraszam, ja…
-Wiedziałeś, że nienawidzę Lecha Poznań! Że nie chcę mieć nic wspólnego z waszą piłką nożną. Zaufałam Ci! Od początku zdawałeś sobie sprawę, że… boże, a może ty nie chciałeś mi powiedzieć, że jesteś piłkarzem? Myślałeś, że się nie dowiem, tak? Przecież zarzekałam się, że nie postawię swojej nogi na tym stadionie, chyba że miałby być to mecz ze Śląskiem.
-Sama sobie odpowiadasz na pytanie, czemu Ci nie powiedziałem.-mruknął.- Spodziewałem się , że tak zareagujesz. A polubiłem Cię już pierwszego dnia. Może miałem Ci się przedstawić  ‘Karol Linetty, piłkarz Lecha Poznań’. Cieszyłem się, że nie wiesz, że jestem piłkarzem. Byłem dla Ciebie zwykłym chłopakiem, a teraz…
-Teraz jesteś dla mnie nikim.-warknęłam.- Puść mnie.
-Lila, ja naprawdę chciałem Ci powiedzieć.-mruknął.- Znam Cię parę dni, a jesteś mi bliższa, niż większość ludzi, których znam.  Liluś, proszę nie bądź taka.
-Nie nazywaj mnie tak! Nigdy!- krzyknęłam wyrywając się.-Nigdy!
Odwróciłam się ze łzami w oczach. Od dwóch lat nikt mnie tak nie nazywał. Wpadłam na kogoś.
-Przepraszam.- szepnęłam.-Nie chciałam.
-Nic się nie stał0.-usłyszałam męski głos, więc spojrzałam na osobę, którą staranowałam.-Płaczesz? Coś się stało?
-Nie ważne.- mruknęłam.-Jeszcze raz przepraszam, pa.
Brakowało mi tylko tego, żebym poznała kolejnego piłkarza z Poznania.
-Czekaj.-złapał mnie nadgarstek.-Przecież widzę, że coś się stało.
-Co Cię to właściwie obchodzi, co mi jest?-fuknęłam.
-Bo nie lubię, jak ktoś jest smutny.-westchnął.
-Wszyscy jesteście tacy sami.
-Kto Ci zaszedł za skórę?- zapytał.- Tomek Kędziora.
-Liliana Matyjasik.
-Czekaj… chodzisz do klasy z Linettym?
-Świetnie, ten dupek rozpowiada po całym Poznaniu, że ja tu jestem.
-O czyli już wiem, kto Ci podpadł.-zaśmiał się.-Nie powiedział Ci, że jest piłkarzem Lecha?
-O czyli o tym, że jestem za Śląskiem też Ci powiedział? Super.
-Nie, o tym nie.-uśmiechnął się.-Tylko o tym, że lubi z tobą rozmawiać i jesteś inna, niż wszystkie jego koleżanki.   I że nie wiesz,  o tym, że jest piłkarzem.
-Kurcze, sama się wygadałam.-mruknęłam ocierając ostatnie łzy.
-Nie płacz, nie warto.-uśmiechnął się.- On naprawdę chciał Ci powiedzieć, tylko bał się tego, że się do niego więcej nie odezwiesz.
-Bo nie odezwę.
-Tu jesteś Tomek. Chodź, musisz poznać jakieś dwie zapatrzone w siebie panienki. Najfajniejsza uciekła.-usłyszałam za sobą.-Jednak nie uciekła.
-Nie smuć się.-szepnął Tomek.-Idziesz z nami?
-Nie,  pójdę do siebie.-uśmiechnęłam się.-Miło się rozmawiało. I życzę powodzenia w rozmowie z Matyldą i Marleną. W sumie, to Ci współczuje.
Odpowiedział coś i skierowałam się do wyjścia ze stadionu. Parę minut później byłam w swoim pokoju. Leżałam patrząc na zdjęcie na suficie. Byłam naprawdę rozczarowana tym, że Karol jest piłkarzem Lecha Poznań.



~~~

-Liliano Matyjasik, natychmiast do mnie.- wybudził mnie ze snu krzyk Małgorzaty. Przetarłam zaspane oczy i usiadłam na łóżku w momencie,  gdy weszła do mojego pokoju.
-Co to miało znaczyć?
-Nic Gośka.-uśmiechnęłam się niewinnie, jak zwykle.-Nie chciałam ich poznawać.
-Zrobiłaś ze mnie idiotkę.
Zaśmiałam się do siebie myśląc, że nie musiałam tego robić,  bo ona i tak jest idiotką. Mruknęła coś o tym, że mam iść zrobić kolację i wyszła trzaskając drzwiami. Niechętnie wstałam i zeszłam do kuchni. Nie będzie królewskiej kolacji, kanapki muszą jej wystarczyć.

~~~~

Przez kolejne dni Karola nie było w szkole, co mnie cieszyło. Pisał sms’y, których nawet nie czytałam.  Dziś mamy środę. Wychodzę ze szkoły sprawdzając godzinę. Bliźniaczki kończą za dwie godziny, więc mam trochę czasu dla siebie.  Ten tydzień jest tygodniem mojej kary za to, że nie chciałam poznać tych piłkarzy. Matylda chodzi szczęśliwa, że ma koszulkę Linettego, a Marlena chwali się, że po następnym meczu na który PÓJDZIEMY ona też dostanie. Protestowałam, że na żadne mecze tej zasranej drużyny już nie pójdę, chyba że ze Śląskiem Wrocław.  Małgorzata stwierdziła, że jak na mecze Śląska chodziłam, to na mecze Lecha też mogę. Ona kompletnie nic nie rozumiała!
-Hej.-słyszę obok siebie. Spoglądam na osobę i poznaję piłkarza, na którego wpadłam po meczu.-Tomek, pamiętasz?
-Pamiętam.-mruczę. -Coś ode mnie chcesz?
-Nie odpisujesz na wiadomości Karola.-oznajmił przyśpieszając i idąc obok mnie.-Jemu naprawdę jest głupio, że Ci nie powiedział. Ale nie chciał tego, co się stało. Nie chciał, żebyś była na niego piekielnie obrażona tylko przez to, że gra w Lechu. Chciał Cię przekonać do siebie i dopiero wtedy powiedzieć.
-Jak chce mnie przeprosić, to niech zrobi to sam, a nie wysługuje się tobą.
-Ale on chce Cię przeprosić, tylko ty nie dajesz mu szansy.-stwierdził.
-Smsy, to sobie może wsadzić w miejsce, które pokazywał Drewniak w Internecie.-fuknęłam, on się roześmiał.
-Ty coś jednak wiesz o Lechu.-stwierdził.
-Muszę wiedzieć, co komu powiedzieć, gdy spotkam go na mieście.-wyszczerzyłam się.
-Mi jeszcze nic nie powiedziałaś.
-Hmm… bo Cię lubię.-oznajmiłam.- Przyjechałeś pod szkołę specjalnie dla mnie?
-Ktoś musiał z tobą porozmawiać, żebyś złagodniała. Karola też lubisz.
-Złagodniała? Przed czym?
-Hej.-usłyszałam za sobą. No pięknie, Linetty. Jeszcze jego mi tu brakowało. Już się nawet cieszyłam, że może zmienił szkołę. Albo klub.
-Zobaczymy się jeszcze, prawda?- zapytał Tomek całując mnie w policzek.-Do zobaczenia.
-Nie mam twojego numeru.-westchnęłam wyciągając telefon i podając mu go. Wpisał parę cyfr, a ja je zapisałam. Odszedł, a ja zostałam z Karolem.
-Usiądziemy?- wskazał na ławkę. Wzruszyłam ramionami, ale usiadłam.-Od czego zacząć?
-Jak nie wiesz od czego, to może zakończmy tą rozmowę, nim się rozpoczęła.
Chciałam wstać, ale mnie powstrzymał. Spojrzałam na ludzi, którzy nas mijali. Wyglądali, jakby nie mieli żadnych zmartwień. Wiele bym dała, aby mieć podobnie.
-Wiesz, chciałem Ci w sobotę powiedzieć, że jestem piłkarzem.  Bałem się tylko, że po paru dniach znajomości mnie znienawidzisz. Jednak tak i tak jest, więc mogę Cię tylko przeprosić. Bo gdy powiedziałaś, że idziesz na mecz powinienem Ci powiedzieć. Nie umiałem.  Gdybym nie był piłkarzem Lecha, to nadal byś ze mną rozmawiała, prawda? Polubiłaś mnie, przecież to widzę. Ja rozumiem, że Lech i Śląsk to dwa kluby, które za sobą nie przepadają. Wy macie Lechię i Wisłę, a my Arkę i Cracovie.  Ale czy naprawdę nie możesz odrzucić tego na bok? Myślisz, że warto?
-Nie wiem na co jestem bardziej zła. Na Ciebie, że mi nie powiedziałeś, czy na to, że jesteś piłkarzem z Lecha.-odparłam.- Bo masz rację, lubię Cię. Gdybyś tylko mi powiedział… pozłościłabym się, fakt. Ale przeszło by mi.  A ja się czuję oszukana.
-Naprawdę Cie przepraszam. Może jakoś.. dasz radę zadawać się z piłkarzem z Poznania?
-A ty wytrzymasz z kibicem Śląska? Bo wiesz, że jak będziecie w tabeli wyżej, niż Śląsk to możesz mi się na oczy nie pokazywać?
-Wybaczyłaś mnie? I skąd wiesz, że będziemy wyżej, niż Śląsk?
-Wybaczyłam. I wypluj te słowa, to Śląsk będzie mistrzem, zobaczysz!- prawie zawołałam. Znów się zaśmiał.
-Nie mówił bym tego tak publicznie w mieście wroga.-stwierdził.
-Czemu nie było cię w szkole?
-W poniedziałek i wczoraj się źle czułem, pisałem Ci przecież…  no nie! Nie przeczytałaś tego wcale! –powiedział, a ja uśmiechnęłam się tylko.-A dzisiaj mieliśmy trening.  Będę więc czasami olewał szkołę, liczę, że czasem mi pożyczysz zeszyty i poduczysz.
-Jak Śląsk będzie przed wami to zawsze.
-Zawsze będziesz mówić o Śląsku?
-Wybacz, to mój ukochany klub.
-Może jakoś przeżyję.
-Jakoś? Och Linnety, nie denerwuj mnie!
-Ładnie wyglądasz, jak się złościsz.
-Muszę już iść.-westchnęłam. -Będziesz jutro w szkole?
-Będę. Odprowadzić Cię na przystanek?
-To tylko dwa kroki.-zaśmiałam się.-A mój tramwaj już jest. Do jutra.
Szybko ucałowałam jego policzek i pobiegłam na pojazdu. Dziwiłam się sama sobie, że mu wybaczyłam.  Ale prawda była taka, że gdyby piłkarzem nie był, to… był naprawdę uroczy. I miał rację. Chodziło o to, że jest z Lecha. Przecież mój był Śląsk, a ja przyrzekałam sobie, że nie chcę znać żadnego piłkarza z Kolejorza. Znam już dwóch, więc chcąc, czy nie złamałam swoje postanowienie.

~~~~

Sobota, godzina 19, a ja siedzę na przystanku tramwajowym nie mając co z sobą zrobić. Małgorzata zaprosiła do siebie swojego faceta na noc. Bliźniaczki poszły nocować do koleżanki, a ja? Ja dostałam pieniądze na hotel, jeśli nic sobie nie znajdę. To jakaś paranoja. Przez chwilę nawet myślałam, żeby urwać się do Wrocławia, ale już jutro o 16 mam wrócić do domu, a nie było żadnego pociągu, abym zdążyła. Nie mam nikogo, u kogo mogłabym nocować, przynajmniej tak mi się wydaję. Rozdzwonił się mój telefon, a ja niechętnie wyciągnęłam go z kieszeni. Nadal zastanawiałam się nad tym, co zrobię. Dzwonił Tomek, więc odebrałam.
-Cześć. Co robisz?
-Siedzę na przystanku tramwajowym.
-Brak planów na wieczór?
-Tak jakby.
-Wpadnij do mnie, co? Odprowadzę Cię później, jak będzie trzeba.
-Nie wiem, gdzie mieszkasz.  A chętnie wpadnę.
-Nie znasz za dobrze Poznania prawda? Mieszkam niedaleko stadionu, na osiedlu Kopernika.
-Naprawdę dużo mi to mówi.-jęknęłam.- Może ee…
-Spotkamy się koło naszego stadionu, co?- zaśmiał się
-Dzięki, że powiedziałeś to za mnie.-uśmiechnęłam się.-15 minut Ci wystarczy?
-Ok, wystarczy.
-To do zobaczenia.
Ruszyłam w stronę umówionego miejsca.  Byłam nawet wcześniej, więc przyglądałam się stadionowi. Sprawiał dobre wrażenie, jednak wiadomo,  że wolę mój wrocławski stadion. 
-Jestem. -usłyszałam.-Chodź. Do której masz czas?
-W sumie…- spojrzałam przed siebie.-To nie znasz jakiegoś hotelu w Poznaniu?
-Nie masz gdzie spać?- zapytał zdziwiony.
-Moja macocha zaprosiła na noc swojego faceta, więc nie mam wstępu do mieszkania. To znasz? Czy mam sobie szukać mostu?
-Daj spokój, nie będziesz spała w hotelu. Mamy wygodną kanapę, więc się tam prześpię, a tobie odstąpię łóżko.
-Przestań, ja pytałam o hotel, a nie o to, czy mnie przenocujesz.
-Przenocujemy. Mieszkam z Matim.-uśmiechnął się.-Wątpię, aby miał on coś przeciwko. Miałem nosa, żeby Cię zaprosić do siebie.
-Możdżeniem? – zapytałam, a on potwierdził. – Nie jestem pewna, czy powinnam.
-Liluś…
-Nie mów tak na mnie. -fuknęłam.- Nigdy!
-Przepraszam. – szepnął skruszony.
Szłam obok niego bez słowa. Przez tyle czasu nikt tak do mnie nie mówił, a od czasu, gdy mieszkam w Poznaniu już dwie osoby się tak do mnie zwróciły.
-Dlaczego nikt nie może na Ciebie tak mówić? – zapytał. – Jak nie chcesz, to nie mów.
-Zawsze mówili tak do mnie rodzice. – zaczęłam.- Gdy miałam 7 lat zmarła moja mama. Zawsze tak do mnie mówiła. Byłam jej oczkiem w głowie, taty z resztą też. Niestety jego też straciłam, 2 lata temu. Od wtedy nikt mnie tak nie nazywa, bo wie, że kojarzy mi się to z najbliższymi osobami.  Małgorzata jest drugą żoną taty.  Jedyną osobą, której może w przyszłości pozwolę tak na siebie mówić, będzie mój mąż.
-Przepraszam. Nie chciałem.
-Nie wiedziałeś. – powiedziałam. – Gdy miałam 8 lat tata zabrał mnie na pierwszy mecz Śląska. Miał karnet na miejsce w gnieździe, ale gdy powiedziałam, że chcę z nim iść zrezygnował z niego na jeden mecz i kupił na miejsce w innej trybunie, żeby przypadkiem nic mi się nie stało. Spodobało mi się. Nawet wtedy chyba bardziej to, co działo się na trybunach, a nie to, co na boisku. Z czasem pokochałam piłkę nożną i mój Śląsk Wrocław. Gdy Małgorzata oznajmiła, że się przeprowadzamy do Poznania obiecałam sobie, że nie zaprzyjaźnię z żadnym piłkarzem. Mój plan jak widać szlak trafił. Byłam zła i rozczarowana gdy okazało się, że osoba, którą naprawdę polubiłam okazała się piłkarzem Lecha. Bo wyobrażałam sobie was, jako gburów, wieśniaków… no i tak dalej. Myliłam się i przepraszam.
-Nic się nie stał0. Ja też uważałem, że kibice Śląska są nie mili, wredni. Jesteś jednak zaprzeczeniem mojej tezy, tak jak my twojej.
-Pomyślałbyś, że zaprosisz kiedyś do swojego mieszkania kibica Śląska?
-Nie, ale ja wiem, że nim jesteś.-zaśmiał się.-Ciekawe, czy Mati pomyślałby, że w jego mieszkaniu będzie kibic Śląska, a on nawet nie będzie o tym wiedział.
-Nie wyprowadzimy go z tej niewiedzy, że jestem za Śląskiem?
-Może pod wieczór, albo jutro rano. Bo śpisz u nas i nie chcę słuchać sprzeciwów. Nie pozwolę na to, żebyś spała w hotelu, albo nie daj boże pod mostem.
-Ale Tomek, przecież ty mnie prawie nie znasz.
-Do jutra dużo czasu, zdążę poznać.-zaśmiał się.-W sumie, to u nas jest jeszcze Karol, Bereś i Szymek.
-Nie wystarczy mi znajomość dwóch piłkarzy?
-Skoro ja i Karol jesteśmy niegroźni, to reszta też.-stwierdził i otworzył drzwi od klatki schodowej. Nawet nie spostrzegłam tego, jak szybko dotarliśmy do celu.
__________________

Kolejny powinien być w środę, ale nie wiem, czy rano będę pamiętała, by tu zajrzeć i coś dodać, także albo dodam we wtorek, albo w czwartek.. chociaż nie, w czwartek w przyszłym tygodniu mam urodziny, więc rozdział we wtorek lub piątek.

Pozdraiwam!

1 komentarz:

  1. bardzo mi się podobało, nic więcej w moim aktualnym stanie zdrowia napisać nie potrafię.

    OdpowiedzUsuń