Siedzę na stadionie wroga, w sektorze
dla Vipów. Nie ma chyba nic gorszego.
Wchodząc na stadion włożyłam słuchawki do uszu i oddałam się muzyce, starając
się nie myśleć o tym, co dzieję się wokół.
Nie zwróciłam uwagi na to, kto gra w drużynie z Poznania. Przyjrzałam się
tylko paru piłkarzom Lechii, a później po prostu nie patrzyłam na to, co się
dzieję. Matylda i Marlena cieszyły się z każdej akcji, robiąc wszystko, by
przypodobać się facetowi, z którym jest Małgorzata. Tak naprawdę żadna z nich
nie miała pojęcia o piłce nożnej. Gdy chodziłam na mecze z tatą one nie chciały
o tym słyszeć, a nam to było na rękę, chociaż z grzeczności mój tata pytał za
każdym razem, czy na pewno nie chcą iść z nami. Kiedy mój tata zmarł chciałam nawet przestać
chodzić na mecze. Zajmowanie tego samego miejsca było dla mnie trudne, gdy obok
zamiast mojego taty był chłopak w moim wieku. Jednak Śląsk Wrocław był dla mnie
równie ważny. Z czasem stwierdziłam, że będę robiła to dla taty. Dla niego nie
opuszczałam żadnego meczu. Jego już nie było, ale była piłka nożna. Ona
utrzymywała mnie przy życiu.
-Lila, ciesz się!- fuknęła Matylda
wyrywając słuchawki z moich uszu.-Karol Linetty strzelił gola.
Zamarłam słysząc to imię i nazwisko. To
nie możliwe.. To na pewno nie jest prawda! Po raz pierwszy spojrzałam na
piłkarzy poznańskiej drużyny. Numer 23 – Linetty cieszył się. Był do mnie
tyłem, jednak gdy odwrócił się nie mogłam uwierzyć w to, że to chłopak z mojej
klasy. Dlatego śmiał się za każdym razem, gdy wspominałam o nienawiści do
Lecha, bo jestem za Śląska.
-Dupek.-mruknęłam pakując znów
słuchawki do uszu.
-Co?- warknęła Małgorzata.
-Wybacz, jestem za Lechią.-uśmiechnęłam
się niewinnie. A przynajmniej próbowałam.-Lechia, Wisła i Śląsk Wrocław.
Fuknęła coś jeszcze w moim kierunku,
jednak nie słuchałam tego. Byłam zła na Karola. Jak on mógł? Ufałam mu. Był
pierwszą osobą, którą polubiłam z tego pieprzonego Poznania. A on okazał się
piłkarzem Lecha! Dlaczego mi nie powiedział? Doskonale zdawał sobie sprawę z
tego, że jestem ze Śląska, że nie chcę znać Poznaniaków! Nigdy więcej nie
zaufam żadnemu poznaniakowi! I muszę się nauczyć imion i nazwisk tych piłkarzy.
I zapamiętać, jak wyglądają, żeby w razie spotkania ich na mieście móc
powiedzieć parę słów, których nie chcą usłyszeć! Na zawsze Śląsk Wrocław!
~~~~
-Idziemy poznać piłkarzy.-zapiszczała Marlena.-Niestety
ty też.
Pokręciłam głową. Nie miałam na to
najmniejszej ochoty, ale nie protestowałam. Szłam za nimi ze spuszczoną głową.
Naciągnęłam kaptur. Miałam tylko nadzieję, że nie chcą poznać Karola, bo
najchętniej rozszarpałabym tego człowieka.
-Bartek…- usłyszałam, jak facet ropuchy
woła jakiegoś piłkarza. Ucieszyłam się, że nie woła Linettego.-… Karol,
chodźcie, ktoś chce was poznać.
To się długo nie pocieszyłam. Stałam z boku, gdy on je przedstawiał
piłkarzom. Oprócz tych dwóch byli
jeszcze pozostali.
-Lila, ściągnij ten kaptur.-mruknęła do
mnie Małgorzata. Nie zrobiłam tego. Zdenerwowana ściągnęła mi go sama i
pociągnęła w swoją stronę. Takim sposobem stanęłam naprzeciwko grupki
chłopaków.- A to jest Lila.
-Dla Ciebie Liliana.-warknęłam i
wyrwałam się jej.-Nie tykaj mnie.
Odwróciłam się i pobiegłam przed siebie. Byłam wściekła, nie
obchodziło mnie to, że Małgorzata znów będzie na mnie zła, że będę jej
usługiwać.
-Lila zaczekaj!- usłyszałam.-Lila, no!
Dogonił mnie . Objął w pasie jak dzień
wcześniej i odwrócił w swoją stronę. Chciał, żebym na niego spojrzała, ale ja
nie zamierzałam.
-Przepraszam, ja…
-Wiedziałeś, że nienawidzę Lecha
Poznań! Że nie chcę mieć nic wspólnego z waszą piłką nożną. Zaufałam Ci! Od
początku zdawałeś sobie sprawę, że… boże, a może ty nie chciałeś mi powiedzieć,
że jesteś piłkarzem? Myślałeś, że się nie dowiem, tak? Przecież zarzekałam się,
że nie postawię swojej nogi na tym stadionie, chyba że miałby być to mecz ze
Śląskiem.
-Sama sobie odpowiadasz na pytanie,
czemu Ci nie powiedziałem.-mruknął.- Spodziewałem się , że tak zareagujesz. A
polubiłem Cię już pierwszego dnia. Może miałem Ci się przedstawić ‘Karol Linetty, piłkarz Lecha Poznań’.
Cieszyłem się, że nie wiesz, że jestem piłkarzem. Byłem dla Ciebie zwykłym
chłopakiem, a teraz…
-Teraz jesteś dla mnie
nikim.-warknęłam.- Puść mnie.
-Lila, ja naprawdę chciałem Ci
powiedzieć.-mruknął.- Znam Cię parę dni, a jesteś mi bliższa, niż większość
ludzi, których znam. Liluś, proszę nie
bądź taka.
-Nie nazywaj mnie tak! Nigdy!-
krzyknęłam wyrywając się.-Nigdy!
Odwróciłam się ze łzami w oczach. Od
dwóch lat nikt mnie tak nie nazywał. Wpadłam na kogoś.
-Przepraszam.- szepnęłam.-Nie chciałam.
-Nic się nie stał0.-usłyszałam męski
głos, więc spojrzałam na osobę, którą staranowałam.-Płaczesz? Coś się stało?
-Nie ważne.- mruknęłam.-Jeszcze raz
przepraszam, pa.
Brakowało mi tylko tego, żebym poznała
kolejnego piłkarza z Poznania.
-Czekaj.-złapał mnie
nadgarstek.-Przecież widzę, że coś się stało.
-Co Cię to właściwie obchodzi, co mi
jest?-fuknęłam.
-Bo nie lubię, jak ktoś jest
smutny.-westchnął.
-Wszyscy jesteście tacy sami.
-Kto Ci zaszedł za skórę?- zapytał.-
Tomek Kędziora.
-Liliana Matyjasik.
-Czekaj… chodzisz do klasy z Linettym?
-Świetnie, ten dupek rozpowiada po
całym Poznaniu, że ja tu jestem.
-O czyli już wiem, kto Ci
podpadł.-zaśmiał się.-Nie powiedział Ci, że jest piłkarzem Lecha?
-O czyli o tym, że jestem za Śląskiem
też Ci powiedział? Super.
-Nie, o tym nie.-uśmiechnął się.-Tylko
o tym, że lubi z tobą rozmawiać i jesteś inna, niż wszystkie jego
koleżanki. I że nie wiesz, o tym, że jest piłkarzem.
-Kurcze, sama się wygadałam.-mruknęłam
ocierając ostatnie łzy.
-Nie płacz, nie warto.-uśmiechnął się.-
On naprawdę chciał Ci powiedzieć, tylko bał się tego, że się do niego więcej
nie odezwiesz.
-Bo nie odezwę.
-Tu jesteś Tomek. Chodź, musisz poznać
jakieś dwie zapatrzone w siebie panienki. Najfajniejsza uciekła.-usłyszałam za
sobą.-Jednak nie uciekła.
-Nie smuć się.-szepnął Tomek.-Idziesz z
nami?
-Nie,
pójdę do siebie.-uśmiechnęłam się.-Miło się rozmawiało. I życzę
powodzenia w rozmowie z Matyldą i Marleną. W sumie, to Ci współczuje.
Odpowiedział coś i skierowałam się do
wyjścia ze stadionu. Parę minut później byłam w swoim pokoju. Leżałam patrząc
na zdjęcie na suficie. Byłam naprawdę rozczarowana tym, że Karol jest piłkarzem
Lecha Poznań.
~~~
-Liliano Matyjasik, natychmiast do
mnie.- wybudził mnie ze snu krzyk Małgorzaty. Przetarłam zaspane oczy i
usiadłam na łóżku w momencie, gdy weszła
do mojego pokoju.
-Co to miało znaczyć?
-Nic Gośka.-uśmiechnęłam się niewinnie,
jak zwykle.-Nie chciałam ich poznawać.
-Zrobiłaś ze mnie idiotkę.
Zaśmiałam się do siebie myśląc, że nie
musiałam tego robić, bo ona i tak jest
idiotką. Mruknęła coś o tym, że mam iść zrobić kolację i wyszła trzaskając
drzwiami. Niechętnie wstałam i zeszłam do kuchni. Nie będzie królewskiej
kolacji, kanapki muszą jej wystarczyć.
~~~~
Przez kolejne dni Karola nie było w
szkole, co mnie cieszyło. Pisał sms’y, których nawet nie czytałam. Dziś mamy środę. Wychodzę ze szkoły
sprawdzając godzinę. Bliźniaczki kończą za dwie godziny, więc mam trochę czasu
dla siebie. Ten tydzień jest tygodniem
mojej kary za to, że nie chciałam poznać tych piłkarzy. Matylda chodzi
szczęśliwa, że ma koszulkę Linettego, a Marlena chwali się, że po następnym
meczu na który PÓJDZIEMY ona też dostanie. Protestowałam, że na żadne mecze tej
zasranej drużyny już nie pójdę, chyba że ze Śląskiem Wrocław. Małgorzata stwierdziła, że jak na mecze
Śląska chodziłam, to na mecze Lecha też mogę. Ona kompletnie nic nie rozumiała!
-Hej.-słyszę obok siebie. Spoglądam na
osobę i poznaję piłkarza, na którego wpadłam po meczu.-Tomek, pamiętasz?
-Pamiętam.-mruczę. -Coś ode mnie
chcesz?
-Nie odpisujesz na wiadomości
Karola.-oznajmił przyśpieszając i idąc obok mnie.-Jemu naprawdę jest głupio, że
Ci nie powiedział. Ale nie chciał tego, co się stało. Nie chciał, żebyś była na
niego piekielnie obrażona tylko przez to, że gra w Lechu. Chciał Cię przekonać
do siebie i dopiero wtedy powiedzieć.
-Jak chce mnie przeprosić, to niech
zrobi to sam, a nie wysługuje się tobą.
-Ale on chce Cię przeprosić, tylko ty
nie dajesz mu szansy.-stwierdził.
-Smsy, to sobie może wsadzić w miejsce,
które pokazywał Drewniak w Internecie.-fuknęłam, on się roześmiał.
-Ty coś jednak wiesz o
Lechu.-stwierdził.
-Muszę wiedzieć, co komu powiedzieć,
gdy spotkam go na mieście.-wyszczerzyłam się.
-Mi jeszcze nic nie powiedziałaś.
-Hmm… bo Cię lubię.-oznajmiłam.-
Przyjechałeś pod szkołę specjalnie dla mnie?
-Ktoś musiał z tobą porozmawiać, żebyś
złagodniała. Karola też lubisz.
-Złagodniała? Przed czym?
-Hej.-usłyszałam za sobą. No pięknie,
Linetty. Jeszcze jego mi tu brakowało. Już się nawet cieszyłam, że może zmienił
szkołę. Albo klub.
-Zobaczymy się jeszcze, prawda?-
zapytał Tomek całując mnie w policzek.-Do zobaczenia.
-Nie mam twojego numeru.-westchnęłam
wyciągając telefon i podając mu go. Wpisał parę cyfr, a ja je zapisałam.
Odszedł, a ja zostałam z Karolem.
-Usiądziemy?- wskazał na ławkę.
Wzruszyłam ramionami, ale usiadłam.-Od czego zacząć?
-Jak nie wiesz od czego, to może
zakończmy tą rozmowę, nim się rozpoczęła.
Chciałam wstać, ale mnie powstrzymał.
Spojrzałam na ludzi, którzy nas mijali. Wyglądali, jakby nie mieli żadnych
zmartwień. Wiele bym dała, aby mieć podobnie.
-Wiesz, chciałem Ci w sobotę
powiedzieć, że jestem piłkarzem. Bałem
się tylko, że po paru dniach znajomości mnie znienawidzisz. Jednak tak i tak
jest, więc mogę Cię tylko przeprosić. Bo gdy powiedziałaś, że idziesz na mecz
powinienem Ci powiedzieć. Nie umiałem.
Gdybym nie był piłkarzem Lecha, to nadal byś ze mną rozmawiała, prawda?
Polubiłaś mnie, przecież to widzę. Ja rozumiem, że Lech i Śląsk to dwa kluby,
które za sobą nie przepadają. Wy macie Lechię i Wisłę, a my Arkę i
Cracovie. Ale czy naprawdę nie możesz
odrzucić tego na bok? Myślisz, że warto?
-Nie wiem na co jestem bardziej zła. Na
Ciebie, że mi nie powiedziałeś, czy na to, że jesteś piłkarzem z Lecha.-odparłam.-
Bo masz rację, lubię Cię. Gdybyś tylko mi powiedział… pozłościłabym się, fakt.
Ale przeszło by mi. A ja się czuję
oszukana.
-Naprawdę Cie przepraszam. Może jakoś..
dasz radę zadawać się z piłkarzem z Poznania?
-A ty wytrzymasz z kibicem Śląska? Bo
wiesz, że jak będziecie w tabeli wyżej, niż Śląsk to możesz mi się na oczy nie
pokazywać?
-Wybaczyłaś mnie? I skąd wiesz, że
będziemy wyżej, niż Śląsk?
-Wybaczyłam. I wypluj te słowa, to
Śląsk będzie mistrzem, zobaczysz!- prawie zawołałam. Znów się zaśmiał.
-Nie mówił bym tego tak publicznie w
mieście wroga.-stwierdził.
-Czemu nie było cię w szkole?
-W poniedziałek i wczoraj się źle
czułem, pisałem Ci przecież… no nie! Nie
przeczytałaś tego wcale! –powiedział, a ja uśmiechnęłam się tylko.-A dzisiaj
mieliśmy trening. Będę więc czasami
olewał szkołę, liczę, że czasem mi pożyczysz zeszyty i poduczysz.
-Jak Śląsk będzie przed wami to zawsze.
-Zawsze będziesz mówić o Śląsku?
-Wybacz, to mój ukochany klub.
-Może jakoś przeżyję.
-Jakoś? Och Linnety, nie denerwuj mnie!
-Ładnie wyglądasz, jak się złościsz.
-Muszę już iść.-westchnęłam. -Będziesz
jutro w szkole?
-Będę. Odprowadzić Cię na przystanek?
-To tylko dwa kroki.-zaśmiałam się.-A mój
tramwaj już jest. Do jutra.
Szybko ucałowałam jego policzek i
pobiegłam na pojazdu. Dziwiłam się sama sobie, że mu wybaczyłam. Ale prawda była taka, że gdyby piłkarzem nie
był, to… był naprawdę uroczy. I miał rację. Chodziło o to, że jest z Lecha.
Przecież mój był Śląsk, a ja przyrzekałam sobie, że nie chcę znać żadnego
piłkarza z Kolejorza. Znam już dwóch, więc chcąc, czy nie złamałam swoje
postanowienie.
~~~~
Sobota, godzina 19, a ja siedzę na
przystanku tramwajowym nie mając co z sobą zrobić. Małgorzata zaprosiła do
siebie swojego faceta na noc. Bliźniaczki poszły nocować do koleżanki, a ja? Ja
dostałam pieniądze na hotel, jeśli nic sobie nie znajdę. To jakaś paranoja.
Przez chwilę nawet myślałam, żeby urwać się do Wrocławia, ale już jutro o 16
mam wrócić do domu, a nie było żadnego pociągu, abym zdążyła. Nie mam nikogo, u
kogo mogłabym nocować, przynajmniej tak mi się wydaję. Rozdzwonił się mój
telefon, a ja niechętnie wyciągnęłam go z kieszeni. Nadal zastanawiałam się nad
tym, co zrobię. Dzwonił Tomek, więc odebrałam.
-Cześć. Co robisz?
-Siedzę na przystanku tramwajowym.
-Brak planów na wieczór?
-Tak jakby.
-Wpadnij do mnie, co? Odprowadzę Cię
później, jak będzie trzeba.
-Nie wiem, gdzie mieszkasz. A chętnie wpadnę.
-Nie znasz za dobrze Poznania prawda?
Mieszkam niedaleko stadionu, na osiedlu Kopernika.
-Naprawdę dużo mi to mówi.-jęknęłam.-
Może ee…
-Spotkamy się koło naszego stadionu,
co?- zaśmiał się
-Dzięki, że powiedziałeś to za
mnie.-uśmiechnęłam się.-15 minut Ci wystarczy?
-Ok, wystarczy.
-To do zobaczenia.
Ruszyłam w stronę umówionego
miejsca. Byłam nawet wcześniej, więc
przyglądałam się stadionowi. Sprawiał dobre wrażenie, jednak wiadomo, że wolę mój wrocławski stadion.
-Jestem. -usłyszałam.-Chodź. Do której
masz czas?
-W sumie…- spojrzałam przed siebie.-To
nie znasz jakiegoś hotelu w Poznaniu?
-Nie masz gdzie spać?- zapytał
zdziwiony.
-Moja macocha zaprosiła na noc swojego
faceta, więc nie mam wstępu do mieszkania. To znasz? Czy mam sobie szukać
mostu?
-Daj spokój, nie będziesz spała w
hotelu. Mamy wygodną kanapę, więc się tam prześpię, a tobie odstąpię łóżko.
-Przestań, ja pytałam o hotel, a nie o
to, czy mnie przenocujesz.
-Przenocujemy. Mieszkam z
Matim.-uśmiechnął się.-Wątpię, aby miał on coś przeciwko. Miałem nosa, żeby Cię
zaprosić do siebie.
-Możdżeniem? – zapytałam, a on
potwierdził. – Nie jestem pewna, czy powinnam.
-Liluś…
-Nie mów tak na mnie. -fuknęłam.- Nigdy!
-Przepraszam. – szepnął skruszony.
Szłam obok niego bez słowa. Przez tyle
czasu nikt tak do mnie nie mówił, a od czasu, gdy mieszkam w Poznaniu już dwie
osoby się tak do mnie zwróciły.
-Dlaczego nikt nie może na Ciebie tak
mówić? – zapytał. – Jak nie chcesz, to nie mów.
-Zawsze mówili tak do mnie rodzice. –
zaczęłam.- Gdy miałam 7 lat zmarła moja mama. Zawsze tak do mnie mówiła. Byłam
jej oczkiem w głowie, taty z resztą też. Niestety jego też straciłam, 2 lata
temu. Od wtedy nikt mnie tak nie nazywa, bo wie, że kojarzy mi się to z
najbliższymi osobami. Małgorzata jest
drugą żoną taty. Jedyną osobą, której
może w przyszłości pozwolę tak na siebie mówić, będzie mój mąż.
-Przepraszam. Nie chciałem.
-Nie wiedziałeś. – powiedziałam. – Gdy miałam
8 lat tata zabrał mnie na pierwszy mecz Śląska. Miał karnet na miejsce w
gnieździe, ale gdy powiedziałam, że chcę z nim iść zrezygnował z niego na jeden
mecz i kupił na miejsce w innej trybunie, żeby przypadkiem nic mi się nie
stało. Spodobało mi się. Nawet wtedy chyba bardziej to, co działo się na
trybunach, a nie to, co na boisku. Z czasem pokochałam piłkę nożną i mój Śląsk
Wrocław. Gdy Małgorzata oznajmiła, że się przeprowadzamy do Poznania obiecałam
sobie, że nie zaprzyjaźnię z żadnym piłkarzem. Mój plan jak widać szlak trafił.
Byłam zła i rozczarowana gdy okazało się, że osoba, którą naprawdę polubiłam
okazała się piłkarzem Lecha. Bo wyobrażałam sobie was, jako gburów, wieśniaków…
no i tak dalej. Myliłam się i przepraszam.
-Nic się nie stał0. Ja też uważałem, że
kibice Śląska są nie mili, wredni. Jesteś jednak zaprzeczeniem mojej tezy, tak
jak my twojej.
-Pomyślałbyś, że zaprosisz kiedyś do
swojego mieszkania kibica Śląska?
-Nie, ale ja wiem, że nim
jesteś.-zaśmiał się.-Ciekawe, czy Mati pomyślałby, że w jego mieszkaniu będzie
kibic Śląska, a on nawet nie będzie o tym wiedział.
-Nie wyprowadzimy go z tej niewiedzy,
że jestem za Śląskiem?
-Może pod wieczór, albo jutro rano. Bo
śpisz u nas i nie chcę słuchać sprzeciwów. Nie pozwolę na to, żebyś spała w
hotelu, albo nie daj boże pod mostem.
-Ale Tomek, przecież ty mnie prawie nie
znasz.
-Do jutra dużo czasu, zdążę poznać.-zaśmiał
się.-W sumie, to u nas jest jeszcze Karol, Bereś i Szymek.
-Nie wystarczy mi znajomość dwóch
piłkarzy?
-Skoro ja i Karol jesteśmy niegroźni, to
reszta też.-stwierdził i otworzył drzwi od klatki schodowej. Nawet nie
spostrzegłam tego, jak szybko dotarliśmy do celu.
__________________Kolejny powinien być w środę, ale nie wiem, czy rano będę pamiętała, by tu zajrzeć i coś dodać, także albo dodam we wtorek, albo w czwartek.. chociaż nie, w czwartek w przyszłym tygodniu mam urodziny, więc rozdział we wtorek lub piątek.
Pozdraiwam!
bardzo mi się podobało, nic więcej w moim aktualnym stanie zdrowia napisać nie potrafię.
OdpowiedzUsuń