-Wróciłem! – zawołał, gdy weszliśmy do
mieszkania. – I to nie sam.
Ściągnęłam buty i bluzę, którą
powiesiłam na wieszaku razem z torebką, w której miałam swoje rzeczy. Poszłam
za Tomkiem , jak się okazało do salonu, gdzie piłkarze grali w Fifę.
-Lila.-uśmiechnął się Karol.-Miło Cię
widzieć.
-Jak widzisz nawet poza szkołą musisz
oglądać mnie i mój…
-Tomek, a ja myślałem, że to miał być
męski wieczór.-mruknął jeden z nich i się zaśmiał.-Ale miło, że przyprowadziłeś
koleżankę. Bartek.
-Szymek.-przedstawił się kolejny.
-Mateusz.
-Miło mi poznać.-odparłam i usiadłam
obok Karola.-Mogę zagrać?
-A umiesz? – zdziwił się Szymek.
-Daj mi to, a się przekonasz.
-Spoko, ale ja gram Lechem!
-To ja poproszę Śląsk, jak jesteśmy
przy koncercie życzeń.-uśmiechnęłam się i rozsiadłam wygodnie.
Tomek razem z Karolem śmiali się pod
nosem, gdy ja i Drewniak czekaliśmy na rozpoczęcie meczu. Toczyła się zacięta
walka, którą komentowali czasem ze śmiechem. Końcem końców wygrałam z Szymkiem,
co nie powiem, ale go zdziwiło.
-Jak to zrobiłaś? – zapytał zdziwiony. –
Chyba, że to przypadek.
-No wiesz? – zaśmiałam się. – Nie
umiesz przegrać z dziewczyną?
- Ale jak to? Przecież… przecież…
- Nie martw się, nie jesteś pierwszym
piłkarzem, który ze mną przegrał. – uśmiechnęłam się.
-To który był przede mną?
-Nie patrz tak na mnie, to nie ja! –
zawołał Karol.
-Ja tym bardziej.-uśmiechnął się Tomek.
-Kto więc z tobą przegrał? – zapytał zaciekawiony
Mateusz podając mi szklankę z sokiem. Podziękowałam grzecznie i spojrzałam na
Tomka i Karola. Oni również patrzyli na mnie wyczekująco.
-W sumie, to było ich paru. – odparłam upijając
łyk soku. – Elsner na końcu nawet nie chciał ze mną grać, bo stwierdził, że
oszukuję.
-Elsner? – skrzywił się Szymek. – Skąd ty
jesteś?
-A ja wiem. – zawołał Bereś. – Wybrała
Śląsk Wrocław, prawda? I mówi, że grała z Elsnerem, to łosiu wyjście jest
jedno. Siedzimy pod jednym dachem z kibicem Wroga!
- Błagam, nie mów, że Bereś ma rację. –
jęknął Mati. – Bo już Cię polubiłem.
- Tomek, przyprowadziłeś nam kibica
Śląska? Czyś ty do końca oszalał? – warczał w jego kierunku Szymek. – Ona wykorzysta
naszą taktykę, sprzeda ją Śląskowi i przegramy.
- Przesadzasz. – oznajmił Tomek
obejmując mnie ramieniem, chcąc dodać mi otuchy. – Lila taka nie jest.
-Przecież musi być jakiś cel tego, że
tu się przeprowadziła. Bo chyba nie powiesz mi, że wielki kibic Śląska
zapragnął mieszkać w Poznaniu. – fuknął. – A ty jeszcze pozwalasz jej tu
siedzieć. Jeśli ona nie wyjdzie, to…
-Ty wyjdziesz, bo Lila nigdzie się nie
rusza.-odparł twardo. – Nie wiesz, dlaczego się przeprowadziła. Nawet jej
dobrze nie znasz, więc wyjdź, proszę Cię.
- Tomek… - szepnęłam.
-Wolisz ją?
-Uwierz Drewniak, że nie chciałam się
przeprowadzać. Ale nie mogłam zostać we Wrocławiu. Moi rodzice nie żyją, a mną
zajmuję się macocha, która przeniosła tu swoją firmę. Nie miałam nic do
powiedzenia, a ona ciąga mnie jeszcze na wasze mecze. Oglądanie twojej mordy i
dupy, na szczęście w spodenkach nie jest szczytem moich marzeń. Zwłaszcza, gdy
biegasz po boisku. – warknęłam.
Tomek parsknął śmiechem, a po nim
Karol, Mati i Bereś. Nawet ja się roześmiałam.
Byłam wdzięczna, że byli po mojej stronie.
-Wychodzę, to co wy robicie przechodzi
ludzkie pojęcie. – wkurzony wstał i wyszedł trzaskając drzwiami. Oparłam głowę
o ramię Tomka przymykając oczy.
-A my się zastanawialiśmy, co zrobi
Mati, gdy się dowie.-oznajmił Tomek – Lila, nie przejmuj się. On tak czasami
ma.
-A ja się cieszę, że nie kibicujesz
nam.-stwierdził Bereś.- Bo będę się mógł pośmiać, gdy będziesz dogryzała
Szymkowi.
-Jesteś tak urocza, że można puścić
płazem tą uwagę, że kibicujesz Śląskowi. Przecież w reprezentacji są zawodnicy
wielu klubów, takich, które się nienawidzą. – powiedział Mateusz. – Zagrasz teraz
ze mną? Może chociaż ja okaże się lepszy?
- Po tym, co widziałem masz marne
szanse. – roześmiał się Karol.
Zagrałam z każdym z nim. Najlepszy
okazał się Tomek, który ze mną zremisował. Mateusz zamówił pizze, a Tomek
poszedł szukać jakiegoś filmu, który mieliśmy oglądać. Zegar wskazywał jednak
21:25, więc Karol musiał nas opuścić, aby zdążyć wrócić do akademika w którym
mieszkał. Zostałam więc z trzema
piłkarzami czekając na pizzę. Gdy dostawca ją przywiózł naszą kolację usiadłam
między Mateuszem i Tomkiem. Bartek siedział obok Kędziory. Byłam trochę
zdziwiona, gdy okazało się, że oglądamy ‘ 3 metry nad niebem’. Byłam na tym filmie w kinie we Wrocławiu,
jednak postanowiłam się nie odzywać, tylko siedzieć.
-Mati, nie było czegoś lepszego? –
zapytał Bereś w połowie filmu.
-Nie, znaczy… szukać mi się nie
chciało. – stwierdził. – Lilii jakoś nie przeszkadza.
- Widziałam już. – odparłam. – Ale nawet
lubię ten film.
-Jak chcecie, to oglądajcie dalej, ja
się zbieram. – oznajmił. Ucałował mnie w policzek. –A my widzimy się w
poniedziałek?
-Tak, tak. – odparł Mati wpatrując się w
telewizor. – Odprowadzić Cię do drzwi?
-Nie trzeba, dzięki.
Wyszedł, a my zostaliśmy i obejrzeliśmy
film do końca. W końcu jednak i on się
skończył, a zegar wskazywał prawie północ.
-Odprowadzić Cię? – zapytał Mateusz.
-Właśnie Możdżeń, bo jest sprawa. –
zaczął Tomek. – Lilii macocha zaprosiła na noc swojego faceta, a jej i swoim
córkom kazała opuścić mieszkanie. Może przenocować u nas?
-Pewnie. – uśmiechnął się. – Ale ja
zajmuję pierwszy łazienkę.
Roześmiałam się i pokiwałam głową.
Skierował się do łazienki.
-Masz w czym spać, czy chcesz jakaś
koszulkę? – zapytał Tomek.
-Mam jakąś, ale z herbem Śląska, bo nie
myślałam, że będę nocować u was. – odparłam. – A lepiej, żebym nie chodziła w
waszym mieszkaniu w niej, więc jakbyś mógł…
-Jasne, zaraz coś znajdę. – odparł. –
Chcesz jeszcze coś do picia? Mam ochotę na kakao.
-W sumie, to możesz mi też zrobić. – oznajmiłam.
Poszedł do kuchni wstawić mleko, a
później do swojego pokoju.
-Lila może być moja koszulka meczowa? –
zapytał niepewnie. – Zapomniałem zrobić pranie i …
-Jakoś przeżyję. – westchnęłam z
uśmiechem.
-Łazienka wolna. – oznajmił Mati
wychodząc z niej w samych spodenkach.
Zabrałam od Tomka koszulkę, a Mateusz poinformował mnie, że na pralce zostawił
dla mnie czysty ręcznik. Podziękowałam i skierowałam się do pomieszczenia. Wzięłam
gorący prysznic i przebrałam się w koszulkę Tomka i przejrzałam się w lustrze.
Nawet ładnie mi w niebieskim, trzeba przyznać. Szkoda tylko, że to koszulka
meczowa Lecha, ale przecież nikt mnie nie widzi. Wyszłam z łazienki. Tomek
wchodził właśnie do salonu z dwoma parującymi kubkami.
-Idę się tylko przebrać w piżamkę i do
Ciebie dołączam.-oznajmił kładąc trzymane rzeczy na stoliku.
Minęło 5 minut i usiadł obok mnie.
Zabrał swój kubek i powoli piliśmy kakao bez słowa.
-Wiesz, że ładnie wyglądasz w mojej
koszulce?
-Spróbuj tylko powiedzieć któremuś z
piłkarzy Śląska, że ich Lilka paradowała w twojej koszulce, to osobiście Cię
uduszę.-zaśmiałam się cicho.
-Znasz wszystkich? – zapytał.
-Jednych lepiej, innych gorzej. –
wzruszyłam ramionami. – Tyle chodziłam na ich mecze z tatą, że niektórzy już
mnie poznawali na mieście. Sama nawet nie wiem jak to się stało, że się z nimi
poznałam.
-A teraz poznasz nas. – oznajmił. –
Ktoś ze Śląska wygrał z tobą w Fifę?
-Tylko Amir. Z nim chyba tylko raz
wygrałam. – stwierdziłam. – I chyba jeszcze parę razy Sobota ze mną
wygrał.
-No to nie ma takiego wstydu.-odparł.
-Kiedyś grałam też z chłopakami z
Wisły. Tylko Czarek Wilk mnie pokonał. Wy też macie Wilka w zespole prawda?
Chyba Jakuba?
-Ty naprawdę się nauczyłaś, kto u nas
gra. – zaśmiał się.
-Nic trudnego, takie gęby, jak
Drewniaka szybko się zapamiętuje. – wyszczerzyłam się. – I to na pewno nie
przez to, że są ładne.
-No wiesz!
- Obraziłam przecież Szymka, a nie was.
Ciebie, Matiego, Karola i Beresia lubię. – mruknęłam i ziewnęłam.
-Księżniczce się chyba spać chce. –
stwierdził. –Idziemy spać?
-To sobie rozłóż kanapę. – mruknęłam.
-W sumie, to jest ona nie wygodna. –
westchnął. –A ja mam duże łóżko, więc jakby…
-Gdyby nie to, że przygarnąłeś mnie do
siebie i to, że chce mi się spać, to bym
się nie zgodziła. – westchnęłam. – Pokaż więc to swoje królestwo.
Chwycił mnie za rękę. Poszliśmy do jego
pokoju, który był naprawdę przytulny. Połozyłam się na łóżku, przytuliłam do
poduszki nakryłam kołdrą. Tomek się roześmiał i położył obok. Po chwili czułam,
jak przytula się do moich pleców. Uśmiechnęłam się do siebie i przymknęłam
oczy. Wcale mi to nie przeszkadzało, było całkiem miłe. Prawie od razu usnęłam.
~~~~
Obudziłam się mając wrażenie, że ktoś
mnie obserwuje i miałam rację. Naprzeciwko moje twarzy była twarz Tomka.
Uśmiechnęłam się lekko. Patrzył w moje oczy, a jego twarz znalazła się jeszcze
bliżej. Pocałował mnie niepewnie, a gdy nie protestowałam uznał to za
pozwolenie. Jego ręce też znalazły się pod moją koszulką. Odwzajemniłam pocałunek. Było mi tak dobrze.
Czułam się tak bezpiecznie. Po chwili oderwał się ode mnie, jednak ręce nadal
miał pod moją koszulką. Chciał coś powiedzieć, ale do pokoju wszedł Mati.
-Wstawajcie, jestem tak miły, że
zrobiłem śniadanie.-oznajmił nie przejmując się tym, w jakiej pozycji jesteśmy
i wyszedł.
-Chodźmy.-szepnęłam
wstając.
-Zaczekaj..-złapał mnie za rękę. Nie
spodziewałam się tego, więc upadłam na niego. Zaśmiał się i po raz kolejny mnie
pocałował.-Nie jesteś zła?
-Gdybym była, to by mi się nie
podobał0.-szepnęłam.
-Lila, Tomek bo zjem wszystko sam! –
zawołał z kuchni Mateusz. Wstałam ponownie. Tomek zrobił to samo i
skierowaliśmy się do kuchni z uśmiechami na twarzy.
~~~~
Leżałam w swoim łóżku, a zegar
wskazywał prawie pierwszą w nocy. Nie mogłam usnąć, w głowie wciąż miałam
Tomka. Czułam się przy nim naprawdę
wyjątkowo. Nie przejmowałam się niczym. Było po prostu idealnie. Znikały wszystkie
problemy, wszystkie smutki. Nie liczyło się to, że Małgorzata może się na mnie
o coś zdenerwować. Zapominałam o bliźniaczkach, które na każdym kroku razem ze
swoją matką wytykały mi każdy błąd. Przy nim byłam wreszcie sobą. Nigdy się nie zakochałam. Nie wiem, czy to,
co do niego czuję można nazwać choć w małej części miłością. Jestem przy nim naprawdę szczęśliwa, chodź
nie znam go długo. Chciałabym wtulać się w jego ramiona każdego dnia. Nie
powinnam się jednak zakochać. Za 11 miesięcy wracam do mojego Wrocławia. Moje
serce jest za Śląskiem, a on jest piłkarzem Lecha Poznań… Przecież to nie może iść
w parze prawda? Lech i Śląsk? To zupełnie do siebie nie pasuje…
~~~~
Nie spałam długo. Przed siódmą obudziła mnie Małgorzata
żądając, abym poszła kupić świeże bułki do pobliskiej piekarni. Ubrałam spodnie
dresowe i pierwszą lepszą bluzkę, jaka leżała na krześle. Przeglądając się w
lustrze przy drzwiach wyjściowych zdałam sobie sprawę, że to bluzka Kędziory, w
której spałam poprzedniej nocy. Zaśmiałam się do siebie i wyszłam trzaskając
drzwiami, wiedząc, że Matylda i Marlena jeszcze śpią. Kupiłam to, co miałam i
wróciłam do domu. Zrobiłam sobie śniadanie, jak i kanapki do szkoły krzycząc,
że dziś samoobsługa. Pobiegłam do
pokoju, zabrałam torbę i opuściłam mieszkanie. Miałam naprawdę dobry humor. Na
przystanku wybuchłam śmiechem. Nadal miałam na sobie koszulkę Kędziory.
W szkole byłam około 7:45. Pod klasą
siedział Konrad, Emil i Julek. Usiadłam obok nich, pytając, czy mają jedno z
zadań na matematykę, bo chciałam porównać wyniki. Julek wyciągnął swój zeszyt,
więc dokonaliśmy porównania. Wyniki na szczęście były takie same, więc
odetchnęłam.
-Hej.-uśmiechnął się Karol. – Lila, czy
mnie wzrok myli, czy ty naprawdę masz na sobie naszą koszulkę meczową?
-Cuda się zdarzają. – stwierdziłam ze
śmiechem. –Nie mogę być gorsza od Matyldy, która przez pierwsze dni cały czas
chodziła w twojej koszulce po domu.
-Nie moja wina, że prezes mi kazał dać.
– jęknął. – A następną muszę dać jej
siostrze. Będziesz na samym końcu.
-Koszulka Kędziory mi wystarczy. –
wyszczerzyłam się. – I tak nie powinnam w niej chodzić.
-Ładnie Ci w niebieskim.
-Dziękuje.-uśmiechnęłam się.
-My tu jesteśmy! - zawołał Emil.
-Trudno nie zauważyć.-stwierdził
Karol. – Mamy teraz kartkówkę z matmy?
-Tak. – westchnęłam. – Liczę, że nie
będzie to takie trudne. Wydaję mi się, że to umiem.
-To dobrze, bo ja nie. Będę miał od
kogo ściągać.
-Pff…
Zadzwonił dzwonek, a po drzwiami klasy
znalazł się nauczyciel. Weszliśmy do środka i każdy zajął swoje miejsce.
Usłyszeliśmy hasło ‘karteczki na stół’. Uśmiechnęłam się pocieszająco do
Karola, który nie miał ciekawej miny.
_________________
Wczoraj nie miałam głowy, żeby coś tu dodać, nie mówiąc już o środzie.
Marzenia się spełniają!
_________________
Wczoraj nie miałam głowy, żeby coś tu dodać, nie mówiąc już o środzie.
Marzenia się spełniają!